1/12/2011

X-factor!

Długo walczyłam o ten wyjazd. Moi rodzice są bardzo nadopiekuńczy i chcieli, żeby jechał ze mną ktoś dorosły i odpowiedzialny. Drugiego dnia świąt z opresji uratowała mnie starsza kuzynka Monika i jej chłopak Andrzej.
8 stycznia, w sobotę, miałam pociąg o 7:17. Miałam nim jechać do Zielonej, skąd miałam następnego dnia rano pociąg do Wrocławia. Wyszedł po mnie Andrzej. Najpierw obijaliśmy się u nich w domu, a potem poszliśmy na pizzę i zakupy !


Kupiłam sobię śliczną spódnicę i dwa gorsety w New Yorkerze (jeśli chcecie, to mogę zrobić ich zdjęcia i Wam pokazać). Wieczorem, zamiast iść spać, to śpiewaliśmy do 24 xDD. A pobudka przed 4 (nie było porannych autobusów, więc trzeba było iść z buta na stację, a to dosć daleko).
W pociągu chciałam zasnąć, ale oczywiście nie mogłam. Byłam tak cholernie nabuzowana i skitrana, że to jakaś masakra !

Ze stacji do hotelu Mercure nie było daleko. Wgl, byłam na miejscu przed 10, a tam już była masa ludzi (niektórzy stali tam od 6!) i ciągle ich dochodzilo! O 10 przesunęli barierki (więc w sumie to, o której ktoś przyszedł nie miało znaczenia) i zaczęli nagrywać nas przez jakie 2 godziny. Ciągle mam w glowie to "euforia!". Jeśli więc zobaczycie mnie gdzieś, robiącą głupie miny do kamery, to zostawicie to bez komentarza ;PP.


Po nagrywaniu do środka dopchałam się dopiero kolo 13. Ludzie pchali się bardziej niż na koncercie TH (serio!). Myślałam, że mi flaki ustami i uszami wypłyną ^^ Poznałam też wiele fajnych osób, których już imion nie pamiętam xDD. W środku wypełniłam formularz, potem stałam w kolejce do szatni, a potem w kolejce po numerek. Dzwonili do moich rodziców, by upewnić się, czy na pewno mogę tam być. A facet smiał się i zaczął sobię podśpiewywać, kiedy usłyszał mojej mamy granie na czekanie czyli Papparazzi ;DD. Moim numerkiem był 2402. Ludzie się denerwowali jak nie wiem, wszyscy się razem rozśpiewywali i tak dalej. Wgl, jedna dziewczyna spiewała Only Girl i mówię Wam - miała lepszy głos od RiRi!
Jakoś po 15 przyszła moja kolej. Przede mną śpiewała jedna dziewczyna piosenkę Cykady - Aguilera się przy niej chowa ^^. Nareszcie weszłam do środka. Przedstawiłam się i zaczęłam śpiewać Kolorowy Wiatr Edyty Górniak. Minęła zwrotka, przerwano mi i pani z tvnu powiedziała, że jeśli się spodobam to do 17 stycznia się odezwą (wszystkim przerywali mniej więcej po zwrotce, żeby nie było ^^).



Potem obiad w Galerii i powrót do Zielonej. Nic nie wspomnę o tym, że popsuł nam się pociąg i stał jakieś 2 godziny dopóki nowa lokomotywa nie przyjechała^^. A następnego dnia Kostrzyn i sen - nareszcie!

9/01/2010

Alles Gute zum 21. Geburtstag!

Wszystkiego najlepszego z okazji 21. urodzin, chłopcy! A właściwie już mężczyźni.
Te lata minęły nie wiadomo kiedy. Chociaż nie byłam z Wami od początku to pamiętam jeszcze Wasze dziecięce twarzyczki z czasów DDM. Z roku na rok stawaliście się coraz bardziej dorośli, zapewne też dojrzali i doświadczeni. Mam nadzieję, że niczego nie żałujecie w swoim życiu i chcecie nadal przeć naprzód.



Życzę Wam z całego serduszka jak najlepiej. Spełniajcie nadal swoje marzenia. Nie pozwólcie, by ktoś stanął na Waszej drodze. Bierzcie z życia to, co najlepsze. Bądźcie sobą i nigdy nie zatraćcie się w tym szalonym show biznesie. Wierzcie w siebie i własne możliwości. Zakochajcie się, cieszcie się chwilą. I przede wszystkim bądźcie szczęśliwi, cokolwiek to znaczy dla innych.



Oczywiście też wielkie podziękowania dla Simone, Jorga oraz Gordona, dzięki którym mamy tak wspaniałych bliźniaków <3 To Wy jako pierwsi ich wpieraliście i pomagaliście piąć się na szczyt. To Wy ich wszystkiego nauczyliście i wychowaliście na świetnych ludzi, którymi niewątpliwie są.






Alles Gute zum 21. Geburtstag, Bill und Tom
Wir sind an Deiner Seite.
Ihr werdet für uns immer heilig sein.

8/29/2010

Berlin ♥

Cóż... Udało się! W końcu. Po tylu podejściach nareszcie zdobyłyśmy się na spontaniczność i... było fantastycznie! No ale może po kolei ;D
Pociąg o godzinie 5:58, ale to była dobra decyzja, aby wyjechać tak wcześnie. Zero ruchu, zero pośpiechu, zero (no prawie) kolejek ;p I to cudne poooowietrze <3
Pierwszy przystanek po dojechaniu na Lichtenberg to toaleta miejska, która okazała się dla Angie niezbyt łaskawa, bo zeżarła jej całe 50 centów, a nie wpuściła do środka. Martwe rzeczy jej nie lubią xD Gdy wreszcie wsiadłyśmy do SBahnu pojechałyśmy na dworzec główny, żeby zobaczyć mojego ukochanego Billa w duuużym rozmiarze. Ale z moim szczęściem go nie zastałyśmy, bo zastąpiła go jakaś baba o.O No ale kij z tym, jakoś to przebolałyśmy i wsiadłyśmy w UBahn, żeby dojechać pod Bramę Brandenburską.


Jako że ledwo wyrabiałyśmy (ja spałam chyba 3 godziny, także pozdro xd) wpadłyśmy do Starbucksa na kawę. Mraaaaau <3 chociaż była dopiero 9 to i tak w kolejce trochę musiałyśmy postać, bo koleś strasznie się ociągał. Ale było warto poczekać, bo kawa pycha. A mówię to ja, osoba, która kawy nie lubi xd


Po wypiciu kawy przespacerowałyśmy się na Potsdamer Platz. I po drodze zahaczyłyśmy o klocki ;D Coś świetnego, naprawdę.

























Oczywiście w naszej wycieczce nie mogło zabraknąć Ritza <3 Matko kochana, zajebisty hotel *_* Mam dziwne wrażenie, że Andel's może się przy nim schować xD Obsługa jest nieziemsko miła, zresztą tak jak wszędzie. Ich  uśmiechy nie są wymuszone i są tak sympatyczni!


 Zdjęcia trzeba było też zrobić obowiązkowo przy wyjściu ;D


 To zdjęcie zrobił nam pan przedstawiający się "I'm paparazzi", który zawsze służy dobrą radą ;> ^^
Później znowu w UBahn i na Alexander Platz. Wieża telewizyjna jest naprawdę wysoka o.O Znowu spacerkiem pozwiedzałyśmy i zrobiłyśmy kilka zdjęć przy Fontannie Neptuna ;d


A następny punkt wycieczki to "Kosmos kretynko!" xD


Na zdjęciach i w teledysku wydaje się większe, ale tak naprawdę to niewielki budynek xD

Później znowu na Potsdamer Platz i na zakupy do Arkad. Obkupiłam za wszystkie czasy. No i wyszło, że ja jestem Bidonem, a Angie to Natalie Franca, hahaha.
A tutaj co lepsze teksty Angeliki:
- mam ciągnąć czy pchać? (oczywiście chodziło o drzwi, ale gdybyście usłyszeli to na żywo... xdd)
- muszę nadrobić te wszystkie noce, kiedy u Ciebie spałam (i ta bezcenna mina chłopaka przechodzącego obok, hahaha)
- spuścisz mi z pensji? (tak, tak. Ja jako Bill mam wielką moc i mogę SPUSZCZAĆ z pensji moim podwładnym xd)

Trzeba się już było pomału zbierać do powrotu, więc wróciłyśmy pod Bramę, pod którą o tej porze było już full wycieczek o.O hahaha, najlepsi byli kolesie w kolorowych kombinezonach. Pan w panterce wymiótł wszystkie inne kolory ;D Znowu w UBahn na dworzec główny, żeby coś zjeść na szybko i w SBahn na Lichtenberg.

Wycieczka jak na pierwszy raz udała nam się przezajebiście. Od teraz chyba często będziemy gościć w naszym ukochanym, jak na razie, mieście <3 Nie zgubiłyśmy się ani razu, wszystko poszło łatwo i sprawnie. Pikuś ;D
Przed nami jeszcze wiele do odkrycia, plany już się szykują. Potrzebujemy tylko pomyślnych wiatrów ;)

Marzenia są na wyciągnięcie ręki, tylko trzeba mieć odwagę by po nie sięgnąć < 3




























8/16/2010

Wspomnienia.

Wiecie, ten zlot dał mi bardzo wiele do myślenia. Podsumował te całe pięć lat. Ogarnął zamęt, jaki już od dawna miałam w głowie. Patrząc na moje dotychczasowe życie można zauważyć jak zmieniłam się nie tylko z wyglądu, czy stylu ubierania. Odkrywałam siebie przez te wszystkie lata, a Tokio Hotel zawsze było ze mną, by w odpowiedniej chwili podnieść mnie na duchu, czy cieszyć się razem ze mną. Tak wiele im zawdzięczam. Niemal każda piosenka odegrała jakąś ważną rolę w moim życiu, czegoś ważnego mnie nauczyła. To dzięki nim jestem teraz sobą. A będąc na Fan Party zrozumiałam również jak wielu jest wspaniałych ludzi, którzy podobnie jak ja zawdzięczają TH tak wiele. To uczucie spełnienia, kiedy wszystko przeżywasz na nowo. Przez tą jedną noc odbyłam podróż w czasie, która pomogła mi podsumować swoje dotychczasowe życie. I wiecie co? Dopiero od niedawna naprawdę zaczęłam wierzyć. I jestem z siebie dumna. Trzeba mieć odwagę marzyć, ale chęć ich spełnienia i jakieś kroki w ich kierunku, to dopiero jest wyzwanie. Wyzwanie, któremu mam zamiar podołać.
Śpiewając ich wszystkie piosenki, przeżywając z nimi ich wszystkie zabawne i smutne momenty, wiedziałam, że nie jestem sama. Że wokół mnie jest tak wielu ludzi, którzy wszystko dobrze rozumieją. Zacznę o czymś mówić i zaraz do rozmowy przyłączają się kolejne osoby. Wszyscy wiedzą o co chodzi. To jak rodzina, nasza fanowska społeczność, z własną tokiohotelową modą na sukces (jak to Ness uznała). Każdego dnia dziękuję za każdy dzień. Za każdą chwilę z TH, za każdą osobę, którą poznałam właśnie dzięki nim.




Okay, koniec tych reflekcji. Czas opisać zlot.
W środę wraz z Ellen wstałyśmy po 7, bo na 9 miałyśmy pociąg do Krzyża. W Krzyżu czekałyśmy godzinę na pociąg do Poznania, a w Poznaniu czekałyśmy dwie godziny na pociąg do Locz. Na miejscu byłyśmy jakoś po dziewiętnastej (Ness na nas jakieś dwie godziny czekała). Potem musiałyśmy się udać na Zamenhofa do naszego schroniska. Spytałam jakąś miłą panią jak się tam dostać i skierowałyśmy się na przystanek autobusowy. Zanim tam dotarłyśmy trochę minęło, ale w końcu jakiś miły pan wskazał nam odpowiedną drogę (wiecie, jacy ludzie w Locz są uprzejmi?! Nie zdążymy jeszcze poprosić o pomoc, a oni sami nam jej udzielają!).
Znalazłyśmy się w schronisku, wziełyśmy klucz, przebrałam się i wybiłyśmy w miasto, by zobaczyć Manufakturę i Andel'sa. Cykałyśmy sobie fotki jakbyśmy przyjechały z wsi i nigdy miasta nie widziały xDD. Chciałyśmy uwiecznić każdą chwilę tam.



Widziałam nawet takie boskie Audi i już podchodziłam do niego, żeby zrobić sobie zdjęcie, ale mi odjechał ;(. Najgorzej jednak było gdy zobaczyłam te wszystkie sklepy. Miałam ochotę do nich wejść, ale dziewczyny były twarde i mnie od tego powstrzymały, bo było mało czasu, a w schronisku trzeba było się zameldować do 23. Będąc spowrotem w schronisku wyczyniałam takie rzeczy, że głowa mała, a Ness wszystko filmowała. Niestety, te filmiki nie mogą ujrzeć światła dziennego. Cenzura ;PP.
Wstałyśmy rano i każda z nas musiała wziać prysznic. Idę do damskiej, a tu mi facet wyłazi. Ja tylko takie: WTF?! Ale spoko, ogar. Gdy się już wszystkie ogarnęłyśmy pojechałyśmy na PKP by zostawić tam walizki (miałam dużo rzeczy, bo potem jechałam do Ellen xDD). Z PKP miałyśmy znowu iść do Manu, ale wsiadłyśmy w nie ten autobus, co trzeba i zwiedzałyśmy okolicę. Gdy w końcu tam dotarliśmy zawitałyśmy najpierw w Andel'sie, bo mi się chciało do ubikacji xDD. Przy okazji robiłyśmy sobie też fotki ;PP.





Mogłam też sobie w końcu pochodzić po sklepach. Niby letnia wyprzedaż, ale dla mnie i tak wszystko drogie było O.o Ale CCC mi to wynagrodziło - jeden z niewielu sklepów, który ma buty w moim rozmiarze (35-36)! No i kupiłam sobie koturny w kolorze kawy z mlekiem (?). Wolałabym czarne, ale cóż, nie można mieć wszystkiego. Jakoś po 13 byłyśmy pod Atlas Areną, gdzie zrobiliśmy sobie wspólne fanowskie zdjęcie.



Potem znowu pod Manu, gdzie każdy poszedł coś zjeść. W KFC zaczepiła nas Kaśka, bo znała nas z U.N.A. ;** Wraz z Ness i Ellen usiadłyśmy razem z nią i Grześkiem przy stoliku. Tak ogólnie, to byliśmy dość dużą atrakcją turystyczną xDD.



To naprawdę musiał być niezły widok, jak jakieś 100 osób pakuje się do jednego tramwaju xDD.
W kinie "Cytryna" poznałam bardzo wielu wspaniałych ludzi i świetnie się bawiłam oglądając po kolei każde DVD. Nasze zlotowe bliźniaki były niesamowite < 3 !


(Zdjęcie zapożyczone od www.billowywibratorek.fbl.pl)

o 7:08 miałyśmy pociąg do Wrocławia. Siedziała z nami kleindevil i jeszcze jedna dziewczyna, której imienia nie pamiętam (skoleroza nie boli ;PP) i nie dały mi spać xDD. Co potem się na mnie i Ellen odbiło. Gdy byłyśmy już pod mieszkaniem Ellen okazało się, że nikogo nie ma, a ona nie ma kluczy. Tak czekałyśmy na klatce i w końcu wyszło na to, że zasnęłyśmy! Rozumiecie?! Zasnęłam na klatce! Potem spałam niemal cały dzień z Ellen na tapczanie, a jak się zmieściłyśmy to ja pojęcia nie mam (bez skojarzeń!) Następnego dnia łaziłyśmy po Rawiczu, a następnego miałam pociąg o 9:40 do Kostrzyna. Mówię Wam, 6 godzinna podróz pociągiem jest niezwykle mecząca. Cały tydzień byłam w drodze. A jak przyjechałam, to malowałam czerwoną farbą napisy na ścianie w moim pokoiku ;DD. Mam piękny napis World Behind My Wall i Angie, który wygląda jakby ociekał krwią (bynajmniej tak miał wyglądać xDD) no i odciśnięte moje dłonie.



Okay, to by było na tyle.

Niech Moc Tokio Hotel będzie z Wami ! Dobiliśmy do piątki, ale kolejna jeszcze przed nami < 33 !



Ich muss durch den Monsun
Hinter die Welt, ans Ende der Zeit
Bis kein Regen mehr fällt
Gegen den Sturm, am Abgrund entlang
Und wenn ich nicht mehr kann, denk ich daran
Irgendwann laufen wir zusamm'
Durch den Monsun, dann wird alles gut

8/09/2010

Outfit.

Wybywamy dzisiaj z Ellen i Oktawią do Cafe na Granicy, dlatego postanowiłam Wam pokazać mój dzisiejszy outfit. Jakoć jest beznadziejna, bo mama gdzie jumnęła mi lustrzankę i robiłam zdjęcia komórką xDD.




Tunika - zwykły kostrzyński bazar
Buty - Dębno
Ażurowe rajstopy - zwykły sklep
Kapelusz - targ w Międzyzdrojach

A to jeden z outfitów, który zrobiłam:


Niestety nie powiem Wam z jakich sklepów są te ubrania, bo nie pamiętam xDD.


Buziaki ;**

8/06/2010

Beichte.

Osiemnaście lat temu byłam już na świecie i dużymi, szaro-niebieskimi oczami spoglądałam na to wszystko, co obce, nowe, nieznane.
I powiem Wam, że niewiele się zmieniło przez te długie (a może jednak krótkie?) osiemnaście lat. Może i wiem trochę więcej, może i trochę doświadczyłam, ale to jeszcze nic. Nic w porównaniu z tym, co mogę osiągnąć, co jeszcze mogę poznać i odkryć.

Osiemnastka. Dla niektórych nareszcie tak długo oczekiwana dorosłość i przepustka do wolności. Dla mnie to urodziny takie, jak każde inne. Jestem tylko dzień starsza niż wczoraj i dzień młodsza niż jutro.
Dla mnie pełnoletnością nie jest samo ukończenie 18. roku życia. W większości przypadków młodzi ludzie w tym wieku nadal się kształcą i są na utrzymaniu rodziców. Co to za pełnoletność, dorosłość i decydowanie o sobie samym, kiedy jesteś uzależniony od innych, bynajmniej pod względem finansowym? To jest tylko pozorna dorosłość, bo naprawdę niewiele rzeczy możesz zrobić samemu. Niektórym to osiemnaście lat potrzebne jest, aby bezkarnie móc kupić alkohol, papierosy. Aby móc zalać się w trupa i pomachać innym dowodem przed nosem. Cóż to za dorosłość... Jak dla mnie żadna. Takim czymś tylko jeszcze bardziej pokazuje się jak bardzo jest się niedojrzałym i dziecinnym w swoim zachowaniu.
Ale nie mówię - nie każdy taki jest i nie mierzę wszystkich jednakową miarą. W każdym razie moim zdaniem osiemnaste urodziny są takie same jak wszystkie poprzednie i wszystkie następne. Jest się zwyczajnie rok starszym.

Już teraz wiem, że machanie rodzicom dowodem przed nosem nie będzie moim ulubionym argumentem, gdy będę chciała zrobić coś, co ich zdaniem nie będzie dla mnie lub im się zwyczajnie nie spodoba, ale jeśli będę zmuszona, zrobię to. Zrobię to, nie na złość dla nich, ale dla moich własnych marzeń i celów. Nie odpuszczę. Bo to właśnie marzenia są moją siłą napędową, dzięki nim chcę żyć i dążyć dalej. Nie chcę stać w miejscu, ale ruszać przed siebie.

Przy okazji - dziękuję wszystkim ślicznie za życzenia, za miłe słowa, za prezenty, za Billa tańczącego nago, za małych Kaulitzów, za śliczny rysunek Billa... Tato, nawet Tobie za to, że życzyłeś mi Billa, co zaskoczyło mnie chyba najbardziej!
A czego ja sama sobie życzę? Tego, abym zawsze potrafiła ustanowić sobie priorytety, abym nigdy nie zatraciła siebie i wiedziała, kim jestem. Abym potrafiła konsekwentnie dążyć do wyznaczonych celów i spełniania własnych marzeń - większych i mniejszych. Ah, i niech mi będzie, a co tam - nocki z Nim też <3 A gdyby było z tego coś wiecej... Szczyt marzeń!
I tym oto optymistycznym akcentem kończę dzisiejszy wpis i dziękuję Wam wszystkim. Szczególnie Wam, moi najbliżsi za to, że po prostu jesteście. Kocham Was <3

Wszystkiego Najlepszego, Ness ;** !


Schatzi, w dniu Twojego święta chciałabym Ci życzyć dużo zdrowia, szczęścia i radości.

Życzę Ci byś nadal była tą samą Nessą, którą poznałam w listopadzie.

Teraz, gdy tak patrzę na wszystko świeżym okiem, dziękuję Bogu, że Pina mnie olała i nie pojechała ze mną na koncert, bo dzięki temu mam teraz Ciebie <33 !

Nie sądziłam, że jeszcze zasmakuję prawdziwej przyjaźni.

Dziwię się, że jeszcze nie uciekłaś ode mnie z krzykiem xDD. Jak ty w ogóle zemną wytrzymujesz ;DD ?

Życzę Ci byś miała dużo mocy, byś umiała ze mną wytrzymać ;PP.

Zyczę Ci byś uparcie dążyła do swoich marzeń, nie patrząc za siebie.

Marzenia kształtują człowieka i dzieki nim jesteś teraz taka, jaka jesteś <33

Dziękuję Ci za to, że jesteś ;**

(I wiem, to wszystko jest bez składu i ładu - nie umiem składać życzeń xDD)



K O C H A M C I Ę < 33 !

I nie pij za dużo, hahaha xDD